Radny miejski Mariusz Chudek dokonał podsumowania ostatniej sesji Rady Miasta Łuków, która odbyła się w czwartek 28 listopada. Poniżej przedstawiamy refleksję, którą z mieszkańcami podzielił się pan radny.
TRZY HISTORYJKI PLUS DRZEWO CZYLI 50. SESJA RADY MIASTA W SKRÓCIE
Po dłuższym milczeniu postanowiłem pokazać Państwu, co się aktualnie dzieje w Radzie Miasta Łuków. Ale uprzedzam lojalnie, że piękny – to ten widoczek nie będzie…
W czwartek, 25 listopada 2021 r., mieliśmy 50. sesję Rady w tej kadencji. Od razu było wiadomo, że bez zgrzytów i „bicia piany” się nie obejdzie – albowiem klub radnych PiS-u wrzucił do porządku obrad dwa tematy czysto ideologiczne: poparcie dla rządu oraz służb granicznych, w związku z tym co dzieje się na wschodzie Polski oraz ogłoszenie roku 2022 w Łukowie – rokiem kardynała Wyszyńskiego. Do tego doszła, wymuszona poniekąd przez inicjatywę radnych Henryka Lipca i Arkadiusza Pogonowskiego, decyzja w sprawie podniesienia poborów dla Burmistrza Piotra Płudowskiego. I to były, na sesji, sprawy najbardziej „zapalne”. Na zakończenie jednak – gwoli rozweselenia – opowiem Państwu o pewnej „wojence” (o imię drzewa na cmentarzu wojskowym), w której ten, kto ją niepotrzebnie wywołał, ostatecznie „podwinął ogon” i nie wziął udziału w głosowaniu – ale wersja przez niego narzucona i tak przeszła. Nie zgadniecie Państwo, o kogo chodzi… Ale po kolei.
Zacznijmy od pieniędzy…
Pamiętacie Państwo, jak – czas jakiś temu – aby ukryć jedną z wielu afer pisowskich – Jarosław Kaczyński zadecydował o obcięciu wynagrodzeń dla parlamentarzystów i samorządowców? To było takie klasyczne działanie w myśl zasady: „Kowal zawinił, a Cygana powiesili”… Obecnie – sprawa została „odkręcona”. I Sejm, i Senat, i Rząd i Prezydent – hojnie sobie wynagrodzili czasy finansowej „posuchy”. Dzisiaj przyszła kolej na samorządowców. „Dobry przykład” dała Rada Powiatu Łukowskiego, windując pobory Starosty dwukrotnie – a i sobie nie żałując solidnej dokładki, do i tak bardzo wysokich diet. Potem załatwiono tę sprawę, m.in., w gminie Wojcieszków. Na ostatniej sesji – kwestia poborów Burmistrza oraz podwyżki diet dla radnych – miała się rozstrzygnąć także w Łukowie. Ale powstał problem: ile dołożyć? Bo że Burmistrzowi dołożyć trzeba – to nie ulegało żadnej dyskusji. To rozwiązanie zadecydowane centralnie, podobnie jak tzw. „widełki” podwyżek. No ale… Jak tu podwyższyć pobory Płudowskiemu, z którym się zajadle walczy i któremu się robi na złość od trzech lat, często kosztem Miasta (patrz: np. sprawa placu Narutowicza)? Z drugiej strony – zawsze można sprawę przewlec. I to – prawdopodobnie – miano zamiar uczynić. Tyle, że manewr się nie udał, ponieważ dwóch radnych nie-pisowskich (Henryk Lipiec i Arkadiusz Pogonowski) zgłosiło projekt uchwały w tej kwestii i niezręcznie go było utrącić tak na wejściu… Ostatecznie – PiS, sprowokowany, musiał podwyżkę „przełknąć” – ale przyznał ją w najniższej możliwej wysokości. „Dzięki” czemu Burmistrz Łukowa będzie zarabiał nie tylko mniej niż Starosta Łukowski, ale nawet niż Pani Wójt z Wojcieszkowa… Zapewne nie umrze z tego powodu z głodu i zgryzoty, bo i tak dostał sporo dodatkowej „kasy”… Ale – powiedzmy bez niedomówień: otrzymał ją raczej z łaski Prezesa Wszystkich Prezesów, niż pana radnego Artura Gałacha…
Gorzej poszło z (ewentualną) podwyżką diet dla radnych. I tu postawmy sprawę jasno: nie ma konieczności uchwalania takiej podwyżki (w przeciwieństwie od zwiększenia poborów burmistrzów i wójtów)… Ale są wielkie chęci… Zabrakło jednak, jak zwykle, przyzwoitości i woli kompromisu… Nieoficjalnie wiem, że „Radni-Przeszkadzacze” chcieli solidnej podwyżki i to z zachowaniem obecnego dużego zróżnicowania między „funkcyjnymi” (czyli tymi od Gałacha i Krzysztofa Oklińskiego), a „niefunkcyjnymi” (popierającymi Burmistrza). Ale – druga strona żądała ograniczenia wysokości oraz „spłaszczenia” podwyżek… Do porozumienia więc nie doszło. A że najwyraźniej „Przeszkadzacze” bali się publicznej dyskusji o podwyżce diet, w sytuacji bardzo marnych notowań obecnej Rady Miasta w społeczeństwie Łukowa – woleli więc „odpuścić”. I projekt stosownej uchwały w ogóle nie pojawił się w porządku obrad 50. sesji.
Kończąc ten temat powiem Państwu jasno – jakie jest moje stanowisko w powyższej sprawie: Otóż uważam, że TYM radnym żadna podwyżka się nie należy… Działają, jak działają. I nie ma żadnej nadziei, że zmienią swoje postępowanie… A że są to, w większości, osoby dobrze i bardzo dobrze sytuowane materialnie – mogą się swobodnie obyć bez sięgania po dodatkowe pieniądze publiczne.
To teraz pierwszy temat ideologiczny: podziękowanie rządowi i służbom wszelakim za dzielną obronę naszej granicy z Białorusią… Pomysłodawcy uchwały, czyli klub pisowski w Radzie, „pojechali” dokładnie po linii propagandy rodem z TVP Info. Znacie Państwo te argumenty, więc darujmy sobie ich przytaczanie. Druga strona – owszem, chciała podziękować pogranicznikom, ale rządowi – już nie. Ja natomiast pozwoliłem sobie na małą analizę sytuacji i – ku zdumieniu co niektórych – przypomniałem, m.in., oficjalne stanowisko… Kościoła katolickiego, wyrażone niedawno przez prymasa Wojciecha Polaka – a sprowadzające się do tego, że każde Państwo ma prawo bronić swoich granic, ale jednocześnie należy zadbać, aby tym emigrantom, którzy już znaleźli się w Polsce – nie działa się krzywda… Pochwaliłem też Burmistrza, za złagodzenie propagandowego uzasadnienia uchwały bardzo humanitarnym fragmentem: „Słowa wdzięczności i uznania należą się również mieszkańcom przygranicznym miejscowości i parafii, pracownikom Caritas, wolontariuszom organizacji pozarządowych za pomoc humanitarną i medyczną ofiarowaną migrantom, którzy znaleźli się już na terytorium naszego kraju. Nie ma przecież żadnej sprzeczności w równoczesnym obowiązku strzeżenia naszych granic i wsparcia dla tych, którzy często nie z własnej woli stali się ofiarami tej dramatycznej sytuacji”.
Most porozumienia pomiędzy zwaśnionym stronami w Radzie usiłował, w tej sprawie, przerzucić radny Ryszard Smolarz – proponując usunięcie, z tytułu i treści uchwały oraz z jej uzasadnienia, zwrotów wprost popierających rząd. Na to jednak pisowcy pójść nie mogli. „Uwalili” poprawkę, mając wsparcie: Krzysztofa Oklińskiego i… Grzegorza Gomoły, przy niegłosującym (w tym momencie) Przemysławie Wereszczyńskim.
No i jeszcze kilka zdań o uchwale dotyczącej Prymasa Tysiąclecia. Ale tutaj konieczne jest małe wprowadzenie: Na poprzedniej sesji głosowaliśmy pomysł uczynienia roku 2022 w Łukowie – „Rokiem profesora Władysława Bartoszewskiego – Rokiem Przyzwoitości”. Projekt uchwały został odrzucony, bo jakże to można w mieście, które PiS uważa za swoją polityczną ostoję – honorować jakiegoś tam antypisowskiego intelektualistę? Mowy nie ma… Oczywiście, żadne tego typu zdanie nie padło na owej sesji – ale argumenty za odrzuceniem uchwały były tak kiepskie, że trudno powiedzieć, aby choć pozory zostały zachowane. No, ale tęgie pisowskie głowy postanowiły rzucić coś (kogoś) na żer publice, zwłaszcza tej mniej rozgarniętej… I padło na… błogosławionego Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia. To nic, że cała Polska świętuje 120. rocznicę jego urodzin właśnie teraz, w roku beatyfikacji. W Łukowie będzie inaczej. No, bo trzeba było czymś przykryć haniebną zagrywkę z utrąceniem profesora Bartoszewskiego. Pomysł zrealizowano. Uchwała przeszła, mimo całej swojej niestosowności… A radny Robert Dołęga zapowiedział przygotowanie kalendarza miejskich obchodów, z których – jak na razie – wymienił… konkurs wiedzy o kardynale Wyszyńskim, który ma zostać przeprowadzony w szkole, w której uczy… Zaiste: jako wielkie, huczne i obfitujące w nie lada atrakcje – zapowiadają się ceremonie „jubileuszowe”. W pełni godne pomysłodawców… I tylko pamięci o Wielkim Polaku szkoda, bo padła ofiarą małych, podłych rozgrywek – typowych (w tej kadencji) dla łukowskiego samorządu…
Jedyną pociechę w tej sytuacji stanowi pomysł radnego Łukasza Bobera, aby zastanowić się nad godnym uhonorowaniem naszego lokalnego Patrona, Bronisława Chącińskiego, którego setna rocznica śmierci przypadnie także w 2022 roku. Nawiasem mówiąc – to kolejna ciekawa inicjatywa zgłoszona przez młodego radnego. Starzy samorządowi „wyjadacze” mieliby się od kogo uczyć. Oczywiście, gdyby im się jeszcze chciało…
I na zakończenie coś zabawnego: bitwa o imię dla drzewa, stoczona pomiędzy Przewodniczącym Rady Krzysztofem Oklińskim, a radnym Arkadiuszem Pogonowskim.
Generalnie – poszło o to, że mieszkańcy Miasta zgłosili pomysł, aby część drzew na cmentarzu wojennym przy ul. Strzelniczej potraktować jako pomniki przyrody i nadać im imiona. A ponieważ na cmentarzu leżą przedstawiciele różnych armii walczących w czasie I wojny światowej – jedno z drzew miało otrzymać imię Gabor (czyli Gabriel – po węgiersku). Ale to nie spodobało się panu Oklińskiemu. Bo jakże to? Polski cmentarz i „obcojęzyczne” drzewo…? Pan Przewodniczący Rady przeforsował swoje stanowisko na komisji, w której pracach uczestniczy i stało się ono wnioskiem komisji. Kiedy jednak kolega Okliński – już w trakcie sesji – zorientował się, że taka postawa mocno go ośmiesza (zwłaszcza, że samowolnie zmienił pomysł przedstawiony przez mieszkańców, na których godnego reprezentanta zawsze usiłuje pozować), próbował wycofać swój projekt poprawki do uchwały. Teraz jednak okazało się, że jest to także stanowisko komisji i jako takie musi być ono głosowane. Zamiast jednak poprosić o przerwę (obrady prowadził bowiem Wiceprzewodniczący Przemysław Suchodolski), szybkie zwołanie komisji i wycofanie wniosku – on wolał… nie wziąć udziału w głosowaniu. Czyli – narozrabiać było komu, ale ponieść odpowiedzialność za swoje pieniactwo – już nie… Smutne to, ale prawdziwe… Oczywiście, koledzy z PiS-u przegłosowali, co trzeba i Gabor został… Mieczysławem. A Pan Przewodniczący udowodnił dobitnie, że – jeśli chodzi o procedury obrad – to do perfekcji jeszcze mu bardzo, bardzo daleko… Bo nie jest wielką sztuką odczytywać gotowe formułki ze scenariusza obrad…
Tyle na dziś. Muszę się solidnie, duchowo, przygotować do następnej sesji, budżetowej, w dniu 16 grudnia 2021 roku. Bo aż mi się myśleć nie chce, co się na niej będzie działo… Ale – może niepotrzebnie jestem pesymistą. Może – w sytuacji coraz „krótszej kołdry” – ktoś po tamtej stronie pójdzie wreszcie po rozum do głowy i zaproponuje kompromisowe rozwiązania.
Ech, marzenia ściętej głowy… To nie to miejsce i nie ten czas…
Serdecznie pozdrawiam Czytelników.
Mariusz Chudek, Radny Miasta Łuków